© PIBR – wszelkie prawa zastrzeżone
godz. 09:24, 4.12.2024 r.
Kiedy spojrzeć na nowe wymogi kompetencyjne wobec członków komitetów audytu, nasuwa się jednoznaczny wniosek: idealnymi kandydatami do tych ciał są biegli rewidenci.
Słyszę czasami zdanie, że biegli rewidenci są ekspertami od sprawozdawczości finansowej, ale posiadają niewystarczającą wiedzę, by stanowić realne wzmocnienie składów rad nadzorczych – które potrzebują raczej specjalistów od danego sektora gospodarki. Wydaje mi się, że takie stanowisko może sprawiać, że przedsiębiorstwa nie wykorzystują w pełni potencjału organów nadzoru właścicielskiego.
Biegli rewidenci mają wiedzę o poszczególnych branżach w tym sensie, że znają najważniejsze czynniki ryzyka w nich występujące – i to z doświadczenia zdobywanego najczęściej w wielu różnych firmach. Co więcej, nie istnieją też owi mityczni eksperci od całości branży. Przy obecnym stopniu złożoności procesów gospodarczych i technologicznych jest to po prostu niemożliwe. Realistycznym założeniem jest raczej dążenie do tego, by mieć świadomość szczegółowych potrzeb informacyjnych, i wiedzieć, jaki ekspert będzie właściwym wsparciem w danej sprawie.
O wiele ważniejszą kompetencją jest umiejętność zadawania odpowiednich pytań, a to akurat biegli potrafią doskonale. Jednym z podstawowych elementów tej profesji jest dokładne, obiektywne i rzetelne sprawdzanie pracy innych. Moim zdaniem to tej umiejętności potrzebują rady nadzorcze najbardziej. Co więcej, kompetencyjna monokultura szkodzi, zwłaszcza w chwilach kryzysu. W obliczu trudności o wiele lepiej radzą sobie zespoły o różnorodnych, komplementarnych umiejętnościach i doświadczeniach. Jeśli tę prawdę przyswoiły sobie na przykład siły specjalne, tym bardziej ma ona zastosowanie w radach nadzorczych.
Praca efektywnie działającej rady nadzorczej bardzo zresztą przypomina to, co robią na co dzień biegli rewidenci. Nieco tylko upraszczając, członkowie rad na bieżąco przeprowadzają bowiem due dilligence nadzorowanej spółki, zastanawiając się, czy nic nie zmieniło się w warunkach jej funkcjonowania i wypatrując nowych czynników ryzyka.
Nowe wymogi kompetencyjne tylko przyśpieszają proces, który i tak jest w polskich spółkach nieunikniony: profesjonalizacji rad nadzorczych. Tymczasem biegli rewidenci wyprzedzają proces krystalizowania się zawodu członka rady nadzorczej dzięki swojemu zapleczu instytucjonalnemu. Mają za sobą rozbudowany i doskonale funkcjonujący system szkoleń, stojący na straży jakości ich pracy samorząd, śledzące i kształtujące trendy organizacje międzynarodowe… Z punktu widzenia spółek niesięganie po biegłych rewidentów jako członków rad nadzorczych to trudne do uzasadnienia odrzucenie szansy na bezpieczny rozwój.
Jeżeli chcesz otrzymywać wiadomości o bieżącej działalności PIBR, przejdź do strony z zapisami.